gapiła się na gAgatkę Siecińską - ideał ówczesnych smarkaczy. Fajne były pomysły na zalążki akcji, na wkręcanie trudnej młodzieży z problemami w coś dobrego. Los sprawił, że jakoś tam znam małą część obsady i mam też stosunek emocjonalny do tego serialu, ale w czasach braku WSZYSTKIEGO miał swoje 5 minut. A i dzieciaki były wtedy zdrowsze na głowę, niż teraz. Zdecydowanie wolę klimat KLONDIKE, niż obecnych "miejsc spotkań" młodzieży, czy ich gapienie się w komórki, albo komputerki.
Serialowi największą krzywdę robi "głos" Agatki Siecińskiej. Podsynchrony nagrywała nie ona sama (złamała nogę), a córka Jędryki. Nagrała to źle, źle akcentując, podnosząc głos na końcu zdania, bardzo egzaltowanie. A szkoda.. sama gAgatka ma normalny głos, co widać choćby w "Końcu Wakacji".
Najsmutniejsze, po latach jest to, co spotkało Jacka Zejdlera. W czasach komuny jeszcze, dzielni oficerowie SB, wymyślili sobie, że Jacek będzie zachęcał młodzież do ustroju, porządku prawnego, posłuszeństwa. Jacek się postawił i ... spotkał go straszny los. Został zabity przez SBcję. Tak kończyło się nieposłuszeństwo... :(